Dzięki tym, dla których filatelistyka jest pasją rozwija się ona i pokazuje swoje piękno. W rozpoczętym przed kilkoma miesiącami cyklu "Rozmowy o filatelistyce" prezentujemy wywiady z osobami, reprezentującymi różne środowiska, powiązane z szeroko pojętą filatelistyką.
Kolejnym rozmówcą w cyklu „Rozmowy o filatelistyce” jest Jerzy Bielawski, znany filatelista, członek honorowy PZF, członek rzeczywisty PAF, publicysta filatelistyczny oraz działacz związkowy oraz redaktor naczelny Historyczno-Badawczego Biuletynu Filatelistycznego.

Czy możesz powiedzieć, czym dla Ciebie jest filatelistyka? Jaka była Twoja droga to tego, aby móc powiedzieć o sobie „jestem filatelistą”?
Filatelistyką zainteresowałem się w wieku dziesięciu lat. Stało się to za sprawą starszego brata, od  którego dostałem „Album do marek” w oprac. Stanisława Naruszkiewicza, który pomógł mi w nauce geografii, ale głównie prowokował do szukania i gromadzenia znaczków emitowanych w różnych krajach świata. Zainteresowanie filatelistyką pozostało na całe życie, chociaż różna była aktywność na przestrzeni wszystkich lat. Tak się składa, że drugą dziedziną moich zainteresowań od najmłodszych lat były książki. Dlatego mogę powiedzieć, że niejednokrotnie filatelistykę „zdradzałem” na rzecz książek, a książki dla filatelistyki. Efektem tego są „trzy pokoje książek”. Formalnie z filatelistyką związałem się w 1974 roku, wstępując do Koła Miejskiego PZF w  Kaliszu. Jak łatwo się domyślić, nastąpiła większa aktywność. Zacząłem zbierać „przysłowiowy abonament” znaczków polskich oraz znaczki Watykanu, o których w sposób wyjątkowy zawsze marzyłem. Dzisiaj posiadam, poza dwoma emisjami, tradycyjny zbiór znaczków watykańskich, który sukcesywnie uzupełniam poprzez abonament Poczty Watykańskiej.

Zajmując się przez lata filatelistyką zapewne przeszedłeś drogę, w której wykrystalizowały się Twoje zainteresowania. Czy możesz powiedzieć jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Z racji profesji i moich zainteresowań od wielu lat zbieram walory pocztowe związane z pisarzami. W ten sposób zgromadziłem i opracowałem duży zbiór znaków pocztowych związanych z literaturą, zatytułowany „Historia literatury znaczkami pisana”. Na jego podstawie opracowuję obecnie kolejne epoki literackie ilustrowane znaczkami i publikuję na łamach „Przeglądu Filatelistycznego”. Niech to będzie dla chętnych rodzaj „repetytorium” z historii literatury.
Kolejny blok tematyczny moich zainteresowań to zbiór znaków pocztowych poświęconych Papieżowi Polakowi. Ponadto opracowałem i prezentowałem na kilkunastu wystawach konkursowych dwa eksponaty o tematyce religijnej: Ekumenizm w dziejach chrześcijaństwa oraz Rok Liturgiczny w Kościele katolickim (ten pierwszy prezentowany był też na wystawie zagranicznej). Zainteresowanie tematyką religijną w filatelistyce związane jest też z moją współpracą z Klubem Tematycznym „Św. Gabriel”, do którego należę od 1986 roku. Z mojej inicjatywy w 1999 roku powstała Grupa Kaliska Klubu.


W 1995 roku z dużym entuzjazmem podjąłem się redagowania kwartalnika „Filatelista Kaliski”. Pismo stało się niejako kontynuacją wcześniejszych publikacji, jak „Komunikat”, „Biuletyn”, czy „Kaliski Informator Filatelistyczny”. Kwartalnik szczęśliwie obchodzi w tym roku swoje dwudziestolecie i cieszy się pozytywną opinią wśród Kolegów zainteresowanych publicystyką filatelistyczną. Szerzej o historii periodyku napisałem w najnowszym numerze „Filatelisty Kaliskiego”. Jubileuszowi pisma będzie też poświęcona uroczystość 9.października b.r., połączona z prezentacją multimedialną oraz wystawą czasopiśmiennictwa filatelistycznego. Poza redagowaniem regionalnego pisma filatelistycznego, pisaniem artykułów, jestem autorem dwóch wydawnictw zwartych, tj. Calisiana w filatelistyce (w pierwotnej wersji praca dyplomowa napisana w ramach Studium Filatelistyki) oraz 50 lat filatelistyki kaliskiej.
Mogę stwierdzić, że z czasem moje zainteresowania skupiły się w głównym stopniu wokół piśmiennictwa filatelistycznego, czego formalnym potwierdzeniem jest pełnienie przeze mnie kolejną kadencję funkcji
przewodniczącego Komisji Literatury ZG PZF. Z jednej strony jest to pewna nobilitacja, z drugiej jednak określone obowiązki.  Ponadto jestem też członkiem Kapituły Medalu „Za Zasługi dla Rozwoju Publikacji Filatelistycznych”.

Pochodzisz z południowo-wschodniej Wielkopolski. To obszar o ciekawej historii, także tej w wymiarze pocztowym. Czy interesuje on Ciebie? Jeśli tak to w jakim wymiarze, jeśli nie to dlaczego?
Urodziłem się w Kaliszu, stąd bliskie mi są wszelkie walory pocztowe związane z miastem, jego historią i ludźmi z nim związanymi. Pokłosiem tych zainteresowań było wspomniane wydawnictwo Calisiana w filatelistyce (2000). Zagadnienia związane z „calisianami” na znakach pocztowych publikuję też na łamach „Filatelisty Kaliskiego”, jako ważny pod względem historycznym materiał regionalny.
Podkreślić też muszę fakt, że zagadnienia związane z historią poczty w ośrodkach Okręgu Kaliskiego stanowią przedmiot zainteresowania ze strony kilku Kolegów, co znajduje odbicie w formie interesujących wydawnictw zwartych oraz eksponatów wystawowych. Trudno byłoby je wszystkie wymienić w krótkim wywiadzie.

Jesteś redaktorem naczelnym „Historyczno-Badawczego Biuletynu Filatelistycznego”. Jak z tej perspektywy oceniasz czytelnictwo filatelistyczne w Polsce?
Trudno jednoznacznie ocenić nasze czytelnictwo. Na to zagadnienie należy spojrzeć w pierwszym rzędzie poprzez pryzmat  całego piśmiennictwa z zakresu filatelistyki i historii poczty. Od wielu lat obserwujemy bardzo pozytywne zjawisko. Ukazują się bowiem cenne opracowania zwarte autorstwa wielu znakomitych naszych filatelistów i trafiają z pewnością w ręce właściwych czytelników.
Obok publikacji książkowych posiadamy w naszym zasięgu wydawnictwa ciągłe, jak „Filatelista”, „Biuletyn Informacyjny PZF”, wymieniony w pytaniu „HBBF”  oraz „Przegląd Filatelistyczny”. Nasze czasopisma skupiają szerokie grono osób współpracujących i piszących systematycznie artykuły. Poza wymienionymi tytułami prasowymi ukazują się też lokalne periodyki wydawane przez okręgi oraz kluby tematyczne.
Dysponujemy przeto bogatym dorobkiem w zakresie literatury filatelistycznej, co przekłada się bezsprzecznie na stan naszego czytelnictwa. Nie sądzę, żeby cały ten dorobek miał „trafiać w próżnię”.
Na koniec tej części wypowiedzi muszę zacytować niepokojące zdanie z artykułu „Zmiany w Związku, czyli Związkowi na ratunek” („Filatelista” 6/2015): „Wydajemy za związkowe (nasze) pieniądze wachlarz lokalnych czasopism, których celem jest – w znacznej części – opiewanie sukcesów organizacyjnych miejscowych działaczy”. Nasuwa mi się pytanie – a jeżeli miejscowi działacze odnoszą sukcesy, to dlaczego o nich nie napisać. Częściej jednak piszemy o sukcesach naszych Kolegów, czy też danego Okręgu. Przykład Okręg Kaliski i „Filatelista Kaliski”. Nie wstydzę się tego powiedzieć. A pieniądze są „nasze” i za przyzwoleniem „naszych” członków przeznaczamy je na „nasze” pismo, będące również pismem związkowym!

Jeśli dobrze rozumiem intencje Autorów wspomnianego artykułu chcą Oni pobudzić członków PZF do głębszej refleksji nad stanem Związku oraz wzniecić wielowątkową dyskusję w tym zakresie. Twoja wypowiedź świadczy o tym, że cel swój w jakim stopniu osiągnęli. Zarówno nasi Koledzy z Poznania, jak i Ty jesteście za federacyjnością Związku. Czy mylę się w Twoim przypadku?
Dla mnie i moich Kolegów w Okręgu – o czym niejednokrotnie dyskutowaliśmy – słusznym będzie pozostawienie obecnej struktury naszego stowarzyszenia. W obecnie trudnej sytuacji niebezpiecznym wydaje się podejmowanie  zbyt radykalnych zmian. Oby przy okazji przeprowadzania reform „nie wylać dziecka z kąpielą” (jak mówi przysłowie).

Osobiście bardzo cenię sobie HBBF. Mam jednak wrażenie, że w ostatnich latach ten niezwykle ważny dla polskiej filatelistyki periodyk „oddaje pole”. Jakie jest twoje zdanie w tym zakresie?
„Historyczno-Badawczy Biuletyn Filatelistyczny” jest zasłużonym pismem, które zaczęło ukazywać się w 1960 jako „Biuletyn Filatelistyczny” Oddziału Łódzkiego PZF. Po pewnych przekształceniach i zmianie tytułu stało się od 1995 roku oficjalnym organem prasowym Polskiej Akademii Filatelistyki. Od 2010 do 2012 roku zaniechano dalszego wydawania tytułu. W tym czasie Władysław Farbotko zrezygnował z funkcji redaktora naczelnego. Po tej przerwie podjąłem się redagowania pisma.
Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że periodyk „oddaje pole”. Jest to wreszcie pismo specjalistyczne, którego zadaniem jest publikowanie w pierwszym rzędzie referatów przedstawianych podczas kolejnych Konferencji Naukowych PAF. Zawiera – obok treści badawczych – wartość dokumentacyjną. Na jego łamach mogą też być drukowane opracowania badawcze, historyczne innych autorów. Pismo adresowane jest przede wszystkim do „akademików”, chociaż niektórzy członkowie PAF mają, delikatnie mówiąc, „dziwny”, wręcz niechętny stosunek do pisma, unikają publikowania swoich prac na łamach „HBBF”. Niejednokrotnie sam zastanawiam się nad tym zjawiskiem. Jedno jest jednak pewne, że Okręgi naszego Związku winny w szerszym zakresie prenumerować i propagować „HBBF”, gdyż jest to pismo związkowe.

Przez „oddaje pole” miałem na myśli głównie to, że z kwartalnika przekształcił się w pismo o charakterze rocznikowym. Czy to nie świadczy o regresie?
Już przed zawieszeniem wydawania „HBBF” był półrocznikiem. Formułę rocznika przyjęliśmy z uwagi na publikowanie referatów z corocznych konferencji PAF. Nie ukrywam, że o rocznym cyklu edycji pisma decydują też względy finansowe. Nie sądzę, żeby „HBBF” w formie rocznika tracił na swej randze.

Co sądzisz o roli Internetu i zaawansowanych technologiach informatycznych w filatelistyce?
W obecnej dobie Internet jest bardzo przydatny i często niezbędny  w wielu naszych działaniach. Sam się nim posługuję i to sobie chwalę.

Dlaczego zostałeś działaczem związkowym? Czy włączając się w działalność związkową postawiłeś sobie jakieś cele i czy z perspektywy czasu możesz powiedzieć, że je zrealizowałeś ?
W pierwszym rzędzie jestem filatelistą i chociaż jestem członkiem PZF, to „działaczem związkowym” w pełnym tego słowa znaczeniu, bym się nie nazwał. Był czas, że stałem z boku, ale „z drugiego rzędu” miałem wpływ na pewne ważne dla filatelistów kaliskich decyzje. Byłem współinicjatorem i rzecznikiem utworzenia w 1980 Okręgu Kaliskiego PZF, a jako wicedyrektor Wydziału Kultury i Sztuki UW w Kaliszu pomogłem w jego sfinalizowaniu. Jako dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Kaliszu spowodowałem zorganizowanie w Bibliotece Głównej działu wydawnictw filatelistycznych i publikacji z historii poczty. W latach 1981-1983 byłem przewodniczącym Komisji Historyczno-Badawczej Okręgu, od 1987 członkiem Zarządu Okręgu i przewodniczącym Komisji ds. Propagandy i Wydawnictw. W kadencji 1997-2001 byłem sekretarzem, od 2002 roku pełnię funkcję prezesa Zarządu Okręgu Kaliskiego.
Nie wchodząc w szczegóły, mogę z zadowoleniem powiedzieć, że przez wszystkie te lata realizowałem wszelkie podjęte działania, w miarę naszych możliwości, zarówno finansowych jak i organizacyjnych, oczywiście przy wsparciu grona Kolegów.

Czy widzisz perspektywy rozwoju filatelistyki w Polsce? Czy nie uważasz, że PZF słabo sobie radzi w przeciwdziałaniu zapaści, jaka występuje w zakresie zainteresowania filatelistyką w Polsce? A może masz odmienne zdanie, jeśli tak to, jakie?
Nigdy nie należałem do malkontentów i uważam, że nie należy demonizować trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się Polski Związek Filatelistów. Wzdychanie i odwoływanie się do świetności naszego Związku w latach osiemdziesiątych ub. wieku, nie ma racji bytu. To już jest prehistoria. Pozostały „dinozaury”, a brak jest „młodych wilków”. Jesteśmy Związkiem ludzi starych i starzejących się, a młodszym należy życzyć, żeby dożyli godnej starości i cieszyli się możliwością zajmowania się filatelistyką. O młodzieży już wiele powiedziano, co obecnie ją interesuje ?, czym się zajmuje ? Nie będę się powtarzał.
Śledząc różnorodne wypowiedzi na temat sytuacji naszego Związku, obawiam się pewnych propozycji „reformatorskich”, jak np. likwidację okręgów (o czym wcześniej wspomniałem), a przez to podporządkowanie kół terenowych bezpośrednio „centrali”. Nie ma takiej opcji, żeby koła i ich członkowie zgodzili się na tego typu rozwiązanie, za tym przekazywanie składek do ZG i co dalej? Przy stworzeniu takiej struktury Związek szybko się rozpadnie, a reformatorzy staną się grabarzami wieloletniej organizacji.

Jak oceniasz stan kaliskiej filatelistyki na tle krajowej?
W ub. roku filatelistyka kaliska obchodziła swoje sześćdziesiąte „urodziny”. W prezentacji multimedialnej było się czym pochwalić. W roku bieżącym obchodzimy 35-lecie działalności Okręgu Kaliskiego. Trudno w krótkim wywiadzie omówić dorobek naszego środowiska. Odsyłam przeto zainteresowanych do odpowiednich numerów „Filatelisty Kaliskiego”, na łamach którego można wszystko znaleźć. Mogę na koniec dodać, że jako okręg jesteśmy samowystarczalni, zachowujemy płynność finansową. Dzięki pewnym rozwiązaniom organizacyjnym nie ponosimy kosztów związanych z utrzymaniem biura, bo takiego nie ma, nikogo nie zatrudniamy. Posługujemy się prywatnymi telefonami oraz domowym sprzętem komputerowym. To tyle w skrócie. Wydaje mi się, że ogólnie nieźle wypadamy na tle krajowym.

Fakt zachowania płynności finansowej zapewne jest chwalebny jednak jakim kosztem? Czy przypadkiem okręg nie stał się elitarny. Siłą rzeczy możliwość, aby każdy zainteresowany „znaczkami” wszedł wprost z ulicy do siedziby okręgu i dowiedział się czegoś o organizacji w Kaliszu i okolicy zniknęła. W jaki sposób jesteście obecni w przestrzeni publicznej ?
Muszę wobec tego dopowiedzieć, że dzięki szczęśliwym rozwiązaniom organizacyjnym posiadamy zaplecze lokalowe w jednym z klubów osiedlowych w Kaliszu, w którym odbywamy cotygodniowe spotkania wymienne i w miarę potrzeb zebrania organizacyjne. W tej jednostce osiedlowej działamy pod „szyldem” Klubu Filatelisty. Dzięki takiemu usytuowaniu jesteśmy dostępni dla wszystkich, którzy bywają w klubie oraz dla osób potrzebujących uzyskać informację na temat różnych „odziedziczonych” zbiorów znaczków pocztowych. Nasze dane teleadresowe, zarówno Okręgu i Koła Miejskiego, zamieszczane są w corocznie wydawanym „Informatorze Kulturalnym Kalisza”. Nasze dokonania znajdują swoje miejsce na stronie WWW Miasta oraz w lokalnej prasie. Jednym słowem nie jesteśmy „elitarnym okręgiem działającym w podziemiu”. Przy okazji odsyłam do artykułu Jerzego Walochy, 60 lat Koła Miejskiego PZF w Kaliszu („Przegląd Filatelistyczny” 1/2015), który może uzupełnić moją wypowiedź.

Czy słysząc informacje, że w niektórych krajach zaczyna odchodzić się od stosowania znaczków pocztowych nie masz obaw, że coś nieuchronnie odchodzi w przeszłość?
Faktem jest, że znaczek pocztowy ustępuje miejsca wobec różnorodnych form komunikowania się ludzi. Ale wydaje mi się, że ze względów chociaż komercyjnych znaczki pocztowe nie znikną tak prędko z obiegu.

Dziękuję za rozmowę.