Co jakiś czas na łamach prasy filatelistycznej pojawiają się materiały o nadużyciach na szkodę poczty, związanych z frankowaniem przesyłek. Jako że wpadło w moje ręce kilka przykładów obrazujących różne formy tytułowej działalności, postanowiłem się nimi podzielić z czytelnikami. Filateliści od zawsze sprawdzali czujność obsługi okienek pocztowych
używając różne cudeńka do opłacania przesyłek, wysyłając je często na swoje adresy lub znajomych. Jeśli przeszło, oprócz radości z udanego żartu, mieli ciekawostki filatelistyczne, czasem walory do eksponatów. Nie będę się zajmował dzisiaj tego typu przesyłkami traktując je trochę jako zabawę filatelistyczno-pocztową.
Wszystkie przypadki które omawiam to przesyłki wysłane do mnie, a w kreowaniu żadnej z nich nie maczałem palców. Jedynie to, że jako aktywny filatelista kupuję przez internet (nie tylko zresztą znaczki) i otrzymuję wiele przesyłek. Jakie więc były motywy działających na szkodę poczty, ano zysk własny. Czyli klasyczne nadużycie, do tego świadome, choć jednostkowo niewielkiej wartości, przy regularnej wysyłce mogło przysporzyć niezłe oszczędności. Wszystkie te przesyłki obnażają również indolencję pracowników poczty, lub po prostu ich lenistwo.
Przypadek pierwszy: użycie znaczków z lat minionych, w starej walucie. Wszystkie one zostały wycofane z obiegu zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Łączności z dnia 15 września 1994 r. w sprawie szczegółowych zasad wymiany znaków opłaty pocztowej, w związku z denominacją złotego (D.U. z 1994 r., Nr 101, poz. 495). Istnieją od pewnego czasu idealne warunki aby do frankowania przesyłek używać znaczków z lat siedemdziesiątych, a jeszcze lepiej osiemdziesiątych. Opłata za przesyłkę jest obecnie porównywalna nominalnie z tą z lat 80-tych. Znaczki te mają nominały groszowe i złotowe (te przed denominacją) a ich wyceny katalogowe są często zdecydowanie poniżej nominału znaczka. Logicznie tylko wtedy ma sens nalepienie takiego znaczka na przesyłkę, bo inaczej dokładało by się do interesu. Czasem pewnie również ma sens jako forma spieniężenia zalegającego stanu magazynowego niechodliwych znaczków. Na (il.1) przedstawiam list polecony wysłany w Legionowie 21.09.2009 roku. Opłata 4,15 zł z czego 1,50 uiszczone przy pomocy znaczka Fi 2419 pochodzącego z bloku 59 z roku 1978.
il.1. List polecony wysłany w Legionowie 21.09.2009 r. Część opłaty 1,50 zł uiszczona przy pomocy znaczka Fi 2419 pochodzącego z bloku 59 z roku 1978
il.2. Fragment dużej koperty poleconej priorytetowej wysłanej 10.09.2007 r. w Piastowie. Do opłaty użyte zostały m.in. trzy znaczki Fi 2419
Na (il.2) przedstawiam fragment dużej koperty poleconej priorytetowej, gdzie ten sam znaczek został użyty trzykrotnie. List wysłany 10.09.2007 roku w Piastowie. Porto łączne 4,80 (szkoda poczty 4,50). Jak widać znaczek cieszył się sporą popularnością przy naciąganiu poczty, choć w stosunku do ceny katalogowej zysk był niewielki, ale z racji jego tematyki to raczej utylizacja niechodliwych zapasów.
il.3. List polecony wysłany w Lgocie Wielkiej 11.07.2016 r. Nadawca użył do opłaty m. in. znaczków Fi 1824 oraz parki Fi 1825 z roku 1969
Na (il.3) przedstawiam list polecony wysłany w Lgocie Wielkiej 11.07.2016 r. Nadawca użył do opłaty m. in. znaczków Fi 1824, oraz parki Fi 1825 z roku 1969. Porto 4,20 częściowo opłacone znaczkami z okresu późnego Gomułki. Poczta Polska poniosła na nim stratę 1 zł. Na (il.4) list polecony priorytetowy, wysłany 23.08.2016 w Brzezinach k. Łodzi. Nadawca zastosował blok 38 serii Arrasy wawelskie z 1970 r. ale aby zmylić czujność obsługi okienkowej, zmniejszył jego rozmiar wycinając z niego znaczek. Szkoda poczty w tym przypadku to pełne porto 5,50 zł. Jak widać nie wzbudziła podejrzenia cięta forma znaczka, która obecnie jest przecież rzadkością.
il.4. List polecony priorytetowy, wysłany 23.08.2016 w Brzezinach k. Łodzi. Do opłaty został użyty znaczek wycięty z bloku 38, serii Arrasy wawelskie z 1970 r.
Przypadek drugi: użycie znaczków we właściwej walucie, ale wycofanych z obiegu. Zgodnie z odpowiednimi zarządzeniami Dyrektora Generalnego Poczty, przestały być urzędowymi znakami wartościowymi i nie mogą służyć do uiszczania opłat za usługi pocztowe. Decyzja mocno kontrowersyjna nie zaakceptowana przez część filatelistów, którzy posiadali duże ilości znaczków do zastosowania na przesyłki, a nie zdążyli ich wymienić. Mówiąc szczerze, w tym wypadku w przeciwieństwie do pierwszego, nie znajduję powodów aby uważać tych nadawców za oszustów. To raczej reakcja obronna i próba wyjścia z narożnika do którego zepchnęła ich Poczta Polska. Poniżej przykłady.
il.5. List polecony priorytetowy wysłany w Warszawie 12.10.2015 r. Porto opłacone m.in. znaczkiem Fi 3971 oraz parką Fi 3973 wycofanymi z obiegu z końcem roku 2004
Na (il.5) przedstawiam list polecony priorytetowy wysłany w Warszawie 12.10.2015 r. Porto w wysokości 5,30 zł, którego 5,25 zł opłacone znaczkiem Fi 3971 oraz parką Fi 3973, wycofanymi z obiegu z końcem roku 2004. Na (il.6) przedstawiam list polecony priorytetowy wysłany 13.10.2016 r. w Warszawie, ofrankowany trójką znaczków Fi 3972 o nominale 1,90 zł (ciąg dalszy serii z okazji 150. Rocznicy urodzin Jacka Malczewskiego), czyli porto wysokości 5,70 zł w całości opłacone znaczkami wycofanymi 12 lat wcześniej.
il.6. List polecony priorytetowy wysłany 13.10.2016 r. w Warszawie ofrankowany trójką znaczków Fi 3972 wycofanymi z obiegu z końcem roku 2004
il.7. Awers listu poleconego wysłanego 31.10.2016 r. w Namysłowie na którym widać m.in. 8 użytych do opłaty znaczków Fi 3529 o nominale 80 gr każdy, wycofanymi z obiegu z końcem roku 2004
Na (il.7) przedstawiam awers listu poleconego wysłanego 31.10.2016 r. w Namysłowie. Opłata 9,50 zł opłacona m.in. 11 znaczkami (3 na rewersie) Fi 3529 o nominale 80 gr każdy, wycofanymi z obiegu z końcem roku 2004.
Jak widać większość pokazanych powyżej przesyłek to listy polecone, rejestrowane, które musiały przejść przez ręce obsługi okienkowej, były poddane szczegółowym oględzinom i oznaczeniu. To że przeszły w takiej formie, pokazuje słaby poziom wyszkolenia pracowników i to niezależnie od miejsca ulokowania placówki, mała miejscowość czy stolica.
il.8. List polecony nadany 12.04.2017 r. w Luborzycy, bez jakichkolwiek nalepek poświadczających opłatę pocztową
Przypadek trzeci: pracownicy poczty w roli głównej. Na (il.8) przedstawiam list polecony nadany 12.04.2017 r. w Luborzycy. Jak widać w miejscu znaczka widnieje ręcznie zapisana należność: 5,20 którą zapewne uiścił nadawca. Ten odręczny zapis, został ostemplowany datownikiem. Pytanie zasadnicze, kto zainkasował owe 5,20 zł, bo przecież na przesyłce nie znalazło się żadne potwierdzenie wpłaty, które następnie mogło by zostać rozliczone. Ze swojej praktyki wiem, że obsługa okienkowa na nadawanych a nieofrankowanych przesyłkach zapisuje należność i odkłada je na bok, aby później w wolniejszej chwili, nakleić odpowiednie znaczki i je ostemplować. Widać, że uproszczenia stosowane przez Pocztę Polską, czyli odchodzenie od znaczków w kierunku nalepek, prowadzi do degeneracji oznaczeń, a to w konsekwencji daje pole do nadużyć.
Na zakończenie chciałbym zaapelować do Poczty Polskiej o zmotywowanie obsługi i wzmocnienie nadzoru właścicielskiego, aby pracownicy nie generowali strat instytucji dla której pracują. Apel ten jest w moim własnym interesie, bo może wtedy następna podwyżka opłat za usługi pocztowe, nie będzie tak dotkliwa jak ostatnia, czego sobie i innym aktywnym filatelistom życzę.
PS. Zapraszam na facebook’ową stronę i-KF gdzie regularnie zamieszczamy tego typu ciekawostki filatelistyczne, a jeśli ktoś chciałby się podzielić swoimi zasobami, proszę je przesłać na mój adres ksiark@poczta.onet.pl