Wśród filatelistów wyróżniamy takich, dla których filatelistyka jest pasją oraz takich, którzy ograniczają się do kupowania tzw. abonamentu. Dzięki tym, dla których jest to pasja, filatelistyka rozwija się i pokazuje swoje piękno. W cyklu "Rozmowy o filatelistyce" chcemy prezentować wywiady z osobami, reprezentującymi różne środowiska, powiązane z szeroko pojętą filatelistyką.
Kolejnym rozmówcą w cyklu „Rozmowy o filatelistyce” jest Pan Andrzej Kłosiński, znany filatelista, autor licznych publikacji, sędzia, ekspert PZF, członek rzeczywisty PAF oraz działacz związkowy.
Czy możesz powiedzieć nam czym dla Ciebie jest filatelistyka, kiedy i jak zostałeś filatelistą?
Filatelistyka była i jest ważnym elementem mojego życia. Jej znaczenie w różnych okresach mojego życia było różne. Ale zawsze istotne. Filatelistyką zainteresowałem się jako uczeń szkoły podstawowej. Już w wieku 15 lat zapisałem się do PZF jako członek młodzieżowy.
Zajmując się przez lata filatelistyką zapewne przeszedłeś drogę, w której wykrystalizowały się Twoje zainteresowania. Czy możesz powiedzieć nam jak to wyglądało w Twoim przypadku?
W początkowym okresie interesowało mnie kompletowanie polskich czystych znaczków powojennych. Do dziś pamiętam swoje dziecinne wyprawy do sklepu filatelistycznego w Gdyni przy ul. Świętojańskiej gdzie „topiłem” wszystkie pieniążki uzyskane od rodziców. Moje zainteresowania szybko zmieniły się i zafascynowałem się bez reszty całościami poczty lotniczej. Była to „miłość” trwała, której poświęciłem pół wieku. Dzięki niej zbudowałem eksponat „Poczta lotnicza na ziemiach polskich do 1939 r,”, który zdobył złoty medal na Światowej Wystawie Filatelistycznej POLSKA 93. Dzięki niej opracowałem część lotniczą do II tomu katalogu Fischera. Dzięki niej zdobyłem uprawnienia eksperta PZF od polskich poczt lotniczych. I wreszcie dzięki niej zostałem członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Filatelistyki. Ponieważ od kilkunastu lat czuję się „spełniony” w aerofilatelistyce; moje aktualne fascynacje filatelistyczne to cenzury i ostemplowania prowizoryczne w Polsce w latach 1918 – 1922. W tej dziedzinie zdobyłem również uprawnienia eksperta PZF i jestem na etapie opracowywania eksponatów. Jeden, zatytułowany „Polskie urzędy pocztowe na ziemiach wschodnich czasowo administrowanych przez władze polskie” zdobył już Grand Prix na KWF Varsaviana 2013.
Co Twoim zdaniem może przyciągnąć dzisiaj ludzi do filatelistyki?
Myślę, że nie znaczek jako taki. W dobie współczesnych środków masowego przekazu znaczek stracił wcześniejszy atut pewnej niezwykłości a stał się jedną z wielu etykietek. Trzeba kształtować świadomość o możliwościach wspaniałej dokumentacji pocztowej istotnych wydarzeń dla życia narodu np. dokumentacja pocztowa z wojny polsko-bolszewickiej (listy i kartki z frontu), dokumentacja rozwoju lotnictwa komunikacyjnego (przesyłki z pierwszych lotów, listy z katastrof…), kształtowanie granic Rzeczypospolitej (przesyłki z powstań, konfliktów granicznych….) itp. Upatruję przyszłość filatelistyki w historii poczty.
Tak, tylko, że Ty mówisz o zaawansowanej, specjalizowanej filatelistyce. Taki poziom jest możliwy, gdy jest się już dojrzałym filatelistą i dodatkowo osobą o stosunkowo zasobnym portfelu. Czy nie obawiasz się, że doprowadzi to do koncentracji walorów w rękach bardzo wąskiej grupy ludzi? No i gdzie jest tutaj miejsce dla dzisiejszego 10-cio latka?
Jestem sceptyczny co do aktualnej możliwości zainteresowania dziesięciolatka znaczkiem pocztowym. To już nie ten czas gdzie znaczek i list przenosił nas w inny, często egzotyczny świat. W dobie telewizji i internetu świat jest na wyciągnięcie ręki. Ten skrawek papieru jakim jest znaczek pocztowy staje się często niepotrzebny i zastępowany jest innym oznaczeniem pobrania opłaty a przede wszystkim innym sposobem przekazywania wiadomości (sms, skype itd.). Czy w swoim otoczeniu spotkałeś aktualnie 10-cio latka który zbiera znaczki pocztowe ? Oczywiście mogą incydentalnie zdarzać się takie przypadki a nawet eksponaty filatelistyczne ale w większości jest to produkt rodziców lub opiekunów. Natomiast młodego człowieka można zainteresować współzawodnictwem w zakresie wiedzy w określonej dziedzinie, włączając w to także elementy filatelistyki. Takim produktem są doroczne „Maratony dla młodzieży” organizowane przez PZF. Często poziom wiedzy prezentowany przez laureatów jest naprawdę bardzo wysoki ale nie przekłada się to na kontynuowanie uprawiania filatelistycznego hobby. Ale może w przyszłości….? Faktem jest, że ok. 10% populacji „cierpi” na zbieractwo w tym 2% w wymiarze wręcz patologicznym. To czy przedmiotem zbieractwa będą antyki, bilety kolejowe, guziki itd. Itd. zależy od wiedzy, przypadku, upodobań…..i wielu innych przesłanek. Sądzę, że w tym coraz bardziej wykształconym społeczeństwie historia poczty ma większą szansę zaistnienia w zainteresowaniach kolekcjonerskich niż filatelistyka tradycyjna.
Jesteś autorem szeregu publikacji poświęconych filatelistyce. Jak z tej perspektywy oceniasz czytelnictwo filatelistyczne w Polsce?
Dość powszechna jest opinia, że spada liczba czytelników periodyków filatelistycznych. Czy podzielasz pogląd, że obecna sytuacja w zakresie czytelnictwa jest zła, a może uważasz odwrotnie, bo przecież mimo, że spadają nakłady periodyków ukazuje się szereg bardzo specjalizowanych monografii istotnie wzbogacających specjalistyczną wiedzę?
Myślę, że poziom czytelnictwa jest adekwatny do poziomu filatelistyki. Ale nie ma innego sposobu zwiększania tego poziomu niż przez cenne publikacje i wydawnictwa książkowe.
Poziomu? Co rozumiesz pod tym pojęcie? Czy masz na myślę liczebność PZF, czy może jakość polskiej filatelistyki widzianą poprzez: stan polskich kolekcji ilustrowany eksponatami prezentowanymi na wystawach, czy powszechność na portalach aukcyjnych walorów „preparowanych”?
Poziom to oczywiście jakość. Według mojej oceny to olbrzymie zmniejszenie ilości członków PZF na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza nie przyniosło spadku jakości polskiej filatelistyki. Wręcz przeciwnie, ilość przeszła w jakość. Spójrz, ile wspaniałych eksponatów powstało w tym okresie, ile doskonałych badawczych publikacji i opracowań książkowych ukazuje się każdego roku.
Czy w przypadku czytelnictwa nie mamy przypadkiem do czynienia ze wzajemnie kompensującymi się procesami? Z jednej strony obserwujemy spadek nakładu głównych periodyków i trudności z wydawaniem czasopism lokalnych, a z drugiej strony ukazuje się corocznie kilka bardzo cennych, wysoce specjalizowanych monografii. Jak oceniasz te procesy?
Takie jest zapotrzebowanie rynku. Liczebność filatelistów znacznie spadła i to głównie w odniesieniu do tzw. zbieraczy abonamentu. Główne periodyki i czasopisma lokalne redagowane są na potrzeby masowego odbiorcy a tych jest coraz mniej. Natomiast stale wzrasta rzesza zaawansowanych filatelistów, którzy są bardzo zainteresowani badawczymi publikacjami i specjalizowanymi monografiami.
Co sądzisz o roli Internetu i zaawansowanych technologii informatycznych w filatelistyce? Jak widzisz tę kwestię z zakresie:
- popularyzacji filatelistyki?
Rola Internetu, szczególnie dla młodszego pokolenia, jest nie do przecenienia. Sam jestem ze starszego pokolenia, o szczególnej atencji do publikacji drukowanych, ale nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez Internetu i zaawansowanych technologii informatycznych.
- łatwości wytwarzania fałszywych walorów?
To są niestety negatywy zaawansowanych technologii informatycznych.
- łatwości wprowadzania tychże wytworów do obiegu filatelistycznego?
Jak wyżej.
Czy zatem należy podjąć jakieś działania aby ograniczyć występujące patologie i kto to powinien zrobić?
Fałszerstwa na szkodę filatelistów nie są zjawiskiem nowym. Istnieją od początków filatelistyki na świecie. Najlepszą receptą na zapobieżenie ewentualnym stratom jest wiedza. Im będzie ona większa tym mniejsza będzie możliwość popełnienia błędu przy zakupie waloru. A ponadto zdrowy rozsądek – jeżeli Sprzedający walor wycenia za ułamek wartości katalogowej; powinno to już wzbudzać podejrzenie u Kupującego. A w ogóle przy droższych walorach jeżeli wiedza Kupującego jest za mała, warto skorzystać z wiedzy eksperta w danej dziedzinie zlecając gwarancję waloru lub atest.
Czy możesz powiedzieć nam jaka była Twoja droga do uzyskania uprawnień eksperta PZF?
Myślę, że podobna jak innych ekspertów. Po pierwsze gruntowna wiedza w zakresie zdobywanych uprawnień. Poznanie wszelkiej dostępnej literatury. Moją pasją kolekcjonerską, nie mniejszą niż zbieranie walorów filatelistycznych, jest gromadzenie literatury w formie tradycyjnej – książkowej. Drugi element to materiał porównawczy. I to nie w jednym egzemplarzu. Na przykład – w cenzurach staram się posiadać całości pocztowe z danym stemplem cenzury z różnych dni. Po to aby wiedzieć jaki tusz lub zniekształcenie stempla występowało w danym dniu. Trzeci element to publikacje. Trzeba wnieść istotny wkład badawczy w danej dziedzinie. Takich publikacji miałem dużo, w większości publikowanych w Historyczno – Badawczym Biuletynie Filatelistycznym.
A czy mógłbyś na powiedzieć kilka słów o kuchni. Myślę, że wiele osób jest ciekawych, jak zostaje się ekspertem. Czy uczestniczy się w jakimś kursie, wykonuje ćwiczenia i zdaje kilka egzaminów? A może to proces samokształcenia pod nadzorem „mistrza”, czyli innego eksperta? Jak długo to trwa? No i wreszcie, czy jako ekspert musisz posiadać kolekcję „wszystkich” walorów z obszaru, w którym jesteś ekspertem?
W bardzo dużym skrócie to wygląda tak. Trzeba zakwalifikować się na staż kandydacki. Warunkiem jest znacząca ilość publikacji badawczych w dziedzinie w której chce się zdobyć uprawnienia eksperckie. Ponadto trzeba posiadać odpowiednio duży materiał porównawczy w tej dziedzinie oraz pełne oprzyrządowanie do badań znaków pocztowych (urządzenia pomiarowe, optyczne itd.). Potrzebne są także oświadczenia 2 ekspertów, że zgadzają się konsultować kandydata w czasie stażu. Pożądany jest wcześniejszy czynny udział w posiedzeniach Komisji Naukowo-Badawczych funkcjonujących przy niektórych Okręgach PZF (krakowskim lub warszawskim). Wniosek o staż kandydacki opiniuje właściwy Okręg PZF i przekazuje do Kolegium Ekspertów PZF. Po rozpatrzeniu Kolegium Ekspertów przekazuje wniosek do ewentualnego zatwierdzenia przez Prezydium ZG PZF.
Staż kandydacki to min. 2 lata ale wniosek o dopuszczenie do egzaminu muszą podpisać 2 eksperci opiekujący się kandydatem, stwierdzając powstanie w okresie stażu odpowiedniej ilości publikacji badawczych i wykazanie się niezbędną wiedzą. Kolegium Ekspertów podejmuje decyzję o dopuszczeniu kandydata do egzaminu i wyznacza skład komisji i termin. Kandydat przywozi na egzamin materiał porównawczy i swoje oprzyrządowanie do badań znaków pocztowych. Egzamin jest teoretyczny i praktyczny.
Czy jako ekspert filatelistyczny często spotykasz się z fałszerstwami?
Tak. Chociaż w całościach pocztowych jest lepsza sytuacja niż we znaczkach. Tutaj trzeba mieć większą wiedzę. Ostatnio widziałem kartkę ze sfałszowanym stempelkiem poczty peronowej, który fałszerz odbił na prawdziwej kartce z obiegu ale 3 lata wcześniejszej niż powstanie poczty peronowej.
Czy widzisz perspektywy rozwoju filatelistyki w Polsce? Czy nie uważasz, że PZF słabo sobie radzi w przeciwdziałaniu zapaści jaka występuje w zakresie zainteresowania filatelistyką w Polsce? A może masz odmienne zdanie, jeśli tak to jakie?
Tak, widzę. Kryzys filatelistyki nie dotyczy tylko Polski ale całego świata. Filatelistyka wysoko specjalizowana przetrwa. Myślę, że ilość przekształca się w jakość. Widzę dobre perspektywy dla historii poczty.
Czy słysząc informacje, że w niektórych krajach zaczyna odchodzić się od stosowania znaczków pocztowych nie masz obaw, że coś nieuchronnie odchodzi w przeszłość?
Tak, zbieranie samych znaczków pocztowych w dłuższej perspektywie chyba odejdzie w przeszłość.
W naszej rozmowie nie sposób pominąć Twoje najnowszego sukcesu. Naszą rozmowę rozpoczęliśmy przed kilkoma tygodniami, jednak nie udało się nam jej dokończyć. Powodem były m.in. Twoje przygotowania do wystawy w Głogowie. Twój eksponat zatytułowany „CENZURA KORESPONDENCJI NA ZIEMIACH POLSKICH DO 1922 R.” zdobył Grand Prix. To wielkie wyróżnienie! Gratuję Ci serdecznie!
Dziękuję za rozmowę.