Filatelistyka, to nie tylko znaczki pocztowe, to przede wszystkim ludzie, którzy je tworzą, zbierają, prezentują na wystawach, piszą o nich, działają w organizacjach zrzeszających filatelistów. W cyklu "Rozmowy o filatelistyce" chcemy prezentować wywiady z osobami, reprezentującymi różne środowiska, powiązane z szeroko pojętą filatelistyką.
W kolejnych "Rozmowach o filatelistyce" naszym gościem jest Jerzy Białas, znany filatelista, wystawca oraz działacz związkowy, aktualny Prezes Zarządu Okręgu Pomorskiego oraz wiceprezes Zarządu Głównego PZF.
Czy możesz powiedzieć nam, czym dla Ciebie jest filatelistyka, kiedy i jak zostałeś filatelistą?
Zacznę od tego, że znaczki zbierałem „od zawsze”, a do Koła Nr 21 przy Kopalni „Julian” (obecnie kopalnia „Piekary Śląskie”) w Piekarach Śląskich, Oddziału Bytom, Okręgu Śląsko-Dąbrowskiego Polskiego Związku Filatelistów wstąpiłem za namową jednego z moich kolegów w dniu 1 kwietnia 1974 roku. Od momentu przejścia na emeryturę, w dniu 1 lipca 1984 roku, 95% czasu a może więcej, zajmuje mi szeroko pojęta działalność filatelistyczna.
Zajmując się przez lata filatelistyką zapewne przeszedłeś drogę, w której wykrystalizowały się Twoje zainteresowania. Czy możesz powiedzieć nam jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Jak wcześniej powiedziałem, znaczki zbierałem od zawsze, co jeszcze nie było filatelistyką. W szkole podstawowej, a była to końcówka lat 40-tych ubiegłego wieku, prawie wszyscy chłopcy (i niektóre dziewczynki) zbierali znaczki na zasadzie, kto uzbiera więcej „państw”, ten jest lepszy i ja się w to dałem wciągnąć. Potem nastąpiła długa, bardzo długa przerwa. Moja praca zawodowa, bardzo absorbująca czasowo praca, nie pozwalała na kontynuowanie wcześniejszych zainteresowań. Po przejściu na emeryturę, przeniosłem się z Piekar Śląskich do Tczewa, przenosząc się z Koła PZF Nr 21 w Piekarach Śląskich do koła PZF Nr 5 W Tczewie Okręgu Pomorskiego PZF. W 1986 roku członkowie Koła PZF Nr 5 w Tczewie na Zebraniu Sprawozdawczo–Wyborczym powierzyli mi funkcję prezesa Koła, którą pełnię do chwili obecnej. W tym samym roku na prośbę ówczesnego Przewodniczącego Komisji ds. Filatelistyki Młodzieżowej Okręgu Pomorskiego PZF przyjąłem obowiązki sekretarza tej Komisji, by po jego ustąpieniu w roku 1988 przejąć jego obowiązki. W roku 1989 zostałem członkiem Zarządu Okręgu Pomorskiego PZF, a od 2002 roku jego wiceprezesem ds. filatelistyki młodzieżowej. W 2002 roku na XVIII Walnym Zjeździe Delegatów PZF w Ciechocinku zostałem wybrany, z poza Prezesów Okręgu, na członka Zarządu Głównego PZF i powierzono mi funkcję Przewodniczącego Komisji ds. Filatelistyki Młodzieżowej Zarządu Głównego PZF, którą pełniłem przez jedną kadencję. Po śmierci w 2002 roku Prezesa Zarządu Okręgu Pomorskiego, Kol. Kazimierza Bożyka, Walne Nadzwyczajne Zebranie Delegatów Okręgu w lutym 2003 roku powierzyło mi funkcję Prezesa Okręgu Pomorskiego PZF, którą pełnię do chwili obecnej. W 2011 roku na XX Zjeździe Polskiego Związku Filatelistów w Polkowicach zostałem wybrany na kolejną kadencję do Zarządu Głównego PZF, gdzie powierzono mi funkcję wiceprezesa Zarządu Głównego PZF. Z zainteresowań poza organizacyjnych w PZF, zbudowałem eksponat pod tytułem „KORESPONDENCJA JENIECKA POLSKICH OFICERÓW W II OKRĘGU WOJSKOWYM WEHRMACHTU – SZCZECIN”, który zdobywa dość wysokie wyróżnienia na wystawach krajowych i międzynarodowych a zdobywanie materiału do tego eksponatu w celu jego rozwoju przykuwa moją uwagę.
Jesteś wydawcą Filatelisty. Jak z tej perspektywy oceniasz czytelnictwo filatelistyczne w Polsce?
Dość powszechna jest opinia, że spada liczba czytelników periodyków filatelistycznych. Czy podzielasz pogląd, że obecna sytuacja w zakresie czytelnictwa jest zła, a może uważasz odwrotnie, bo przecież, mimo, że spadają nakłady periodyków ukazuje się szereg bardzo specjalizowanych monografii istotnie wzbogacających specjalistyczną wiedzę?
Jestem Prezesem Okręgu, który jest wydawcą miesięcznika „Filatelista”. Wbrew panującej opinii, że czytelnictwo prasy związkowej w Polskim Związku Filatelistów drastycznie spada, moja opinia jest o wiele łagodniejsza. Występują drobne, comiesięczne wahania liczby rozprowadzanych egzemplarzy naszego miesięcznika, ale wyrażają się one ilościami od kilku do kilkunastu egzemplarzy, co miesiąc, w górę i w dół. Obecny nakład, 1150 egzemplarzy, zaspokaja zapotrzebowanie rynkowe na nasze czasopismo. Tylko nie bardzo rozumiem, dlaczego na około 7 tysięcy członków PZF tylko, co siódmy prenumeruje „swoje” czasopismo? Wcześniejsze, dużo większe nakłady miały to do siebie, że nadmiary wydrukowanych egzemplarzy zalegały i zalegają do tej pory w szafach redakcji Filatelisty. Obecny wydawca Filatelisty dba o rentowność naszego czasopisma i muszę się pochwalić, że wychodzimy mniej więcej na zero, w przeciwieństwie do naszych poprzedników, kiedy to Zarząd Główny PZF w dużym stopniu dofinansowywał wydawanie Filatelisty.
Co sądzisz o roli Internetu i zaawansowanych technologii informatycznych w filatelistyce? Jak widzisz tę kwestię z zakresie:
- popularyzacji filatelistyki?
Moim zdaniem Internet, przy umiejętnym jego wykorzystaniu, może być pomocnym w promowaniu filatelistyki, chociażby poprzez uczestnictwo w Kole Internetowym Polskiego Związku Filatelistów, dostępności katalogów w sieci i nie tylko.
- łatwości wytwarzania fałszywych walorów i ich wprowadzaniu na rynek filatelistyczny?
Przy obecnie powszechnie dostępnych technikach druku istnieje łatwość w wytwarzaniu fałszywych walorów filatelistycznych, a co za tym idzie w wprowadzanie fałszywego materiału na rynek filatelistyczny. Regulaminy obowiązujące w Polskim Związku Filatelistów w tym zakresie są zbyt liberalne, ale Komisja Ekspertów PZF nad tym pracuje.
Dlaczego zostałeś działaczem związkowym? Czy włączając się w działalność związkową postawiłeś sobie jakieś cele i czy z perspektywy czasu możesz powiedzieć, że je zrealizowałeś?
Działaczem filatelistycznym w zasadzie zostałem z przypadku. Po przeniesieniu się do Koła PZF Nr 5 w Tczewie, koledzy w pewnym momencie, widząc moje zaangażowanie i zdolności organizacyjne, powierzyli mi funkcję prezesa Koła a dalej potoczyło się tak, jak opisałem wyżej. Na początku nie stawiałem sobie górnolotnych celów. Związek był w szczytowym stadium rozwoju i nasza uwaga skupiała się na organizowaniu życia w Kole, przez organizowanie imprez i wystaw filatelistycznych, co nam nie najgorzej wychodziło. W związku ze zmianami społeczno–gospodarczymi, które zaszły w naszym kraju zmieniło się spojrzenie członków PZF na celowość pozostawania w szeregach PZF, co skutkowało potężnymi corocznymi ubytkami członków. Nikt z nas, działaczy, nie mógł znaleźć skutecznego lekarstwa na tą dolegliwość, która już w mniejszym stopniu, ale trwa do chwili obecnej i jest to niezawiniona przez nikogo porażka, także moja.
Który z osiągniętych celi najbardziej Ciebie cieszy a co uważasz, że Ci się nie udało?
Po objęciu funkcji prezesa Zarządu Okręgu Pomorskiego PZF, za cel nadrzędny postawiłem sobie rewitalizację Domu Filatelisty w Gdańsku, przy którym od momentu oddania go do eksploatacji prawie 40 lat temu nikt nie zrobił nic, co miałoby na celu jego utrzymanie w stanie technicznym umożliwiającym spełnianie funkcji, zgodnych z przeznaczeniem. Dopiero ostatnio, dzięki gospodarskiemu spojrzeniu na sprawę przez nowy Zarząd Główny PZF oraz dzięki bardzo hojnemu prywatnemu sponsorowi zagranicznemu udało się nam przeprowadzić remonty, dzięki którym Dom Filatelisty w Gdańsku nabiera nowego oblicza, ale wiele do zrobienia w tym względzie jeszcze przed nami.
Czy widzisz perspektywy rozwoju filatelistyki w Polsce? Czy nie uważasz, że PZF słabo sobie radzi w przeciwdziałaniu zapaści, jaka występuje w zakresie zainteresowania filatelistyką w Polsce? A może masz odmienne zdanie, jeśli tak to, jakie?
Wszelka działalność społeczno-hobbystyczna przechodzi dziś w Polsce kryzys, w tym filatelistyka. Ostatnie działania władz Związku nakierowane są na odwrócenie złych tendencji, co w jakimś niewielkim stopniu już się udaje, ale jeszcze wiele pracy przed nami, chociaż przywrócenie potęgi Związku z przed lat będzie bardzo trudne, a właściwie niemożliwe.
Jak oceniasz stan pomorskiej filatelistyki na tle krajowej?
Pomorska filatelistyka niczym się nie wyróżnia, ale również niczym nie odbiega od średniej krajowej. Mamy te same problemy, co inni koledzy w kraju z pozyskiwaniem nowych członków, nowych działaczy oraz środków finansowych.
Czy słysząc informacje, że w niektórych krajach zaczyna odchodzić się od stosowania znaczków pocztowych nie masz obaw, że coś nieuchronnie odchodzi w przeszłość?
Nie, nie mam takich obaw. Parafrazując najcenniejsze i najbardziej poszukiwane są monety z czasów rzymskich. A poza tym filatelistyka to nie tylko znaczki, to coś bardziej szerszego.
Dziękuję za rozmowę.